Jednym z najczęściej przywożonych towarów z Ukrainy do Polski jest alkohol pod wszelką postacią: piwo, wino, wódka czy koniaki. Co więcej - nie są to artykuły pośledniej jakości, tylko często z sukcesem sprzedawane w Europie produkty, na reklamę których przeznacza się coraz większe kwoty.
Jedno jest pewne - z Ukrainy przywozimy mnóstwo alkoholu. Nic dziwnego - ceny alkoholu u naszego wschodniego sąsiada są zdecydowanie niższe niż w naszym kraju, a dostępność oraz szeroki wybór asortymentu potrafią przyprawić o zawrót głowy.
Uderza zwłaszcza dostępność piwa – począwszy od małych kramów z mydłem i powidłem, czy konduktorów w pociągach, a skończywszy na sklepach wielkopowierzchniowych.
Zanim jednak zachwycimy się możliwością przywiezienia koniaków za 15 zł czy wódki za 8 zł sprawdźmy dokładnie, ile alkoholu możemy przewieźć przez granicę (mówię o legalnych działaniach, nie zaś o "mrówkowym" procederze).
Jedno jest pewne - z Ukrainy przywozimy mnóstwo alkoholu. Nic dziwnego - ceny alkoholu u naszego wschodniego sąsiada są zdecydowanie niższe niż w naszym kraju, a dostępność oraz szeroki wybór asortymentu potrafią przyprawić o zawrót głowy.
Uderza zwłaszcza dostępność piwa – począwszy od małych kramów z mydłem i powidłem, czy konduktorów w pociągach, a skończywszy na sklepach wielkopowierzchniowych.
Zanim jednak zachwycimy się możliwością przywiezienia koniaków za 15 zł czy wódki za 8 zł sprawdźmy dokładnie, ile alkoholu możemy przewieźć przez granicę (mówię o legalnych działaniach, nie zaś o "mrówkowym" procederze).